LUDZIE Z
W moim kraju .
Widziałem ludzi z granitu
Jak pustych cokołów schedę
Po tych, co na barkach świtów
Odeszli w dostojność legend.
I ludzi widziałem też z puchu
Smutnych jak losu puenta
Że się rozwiali bez słuchu
I słuch o nich też nie pamiętał.
W moim kraju .
Widziałem ludzi ze złota
Jak wielkiej radości karnawał
I nie wiem, czy sen mnie omotał
Czy była niezwykła to jawa.
I ludzi widziałem też z drewna
Ciosanych nadzieją - jak wiara
Że słowik im jeszcze zaśpiewa
Na dawno odciętych konarach.
W moim kraju .
Widziałem też ludzi z piasku
Jak ścieżką znaczyli swój koniec
Co każe z uśmiechem na ustach
Przez czasu przesypać się dłonie.
I ludzi widziałem też - smutnych
I słowom się tym - nie wykręcę
Że napotkanych po drodze
Takich - mijałem - najwięcej
- W moim kraju.
11 stycznia 1999 Richmond Park, Londyn
DZIŚ PROSZĘ...
Dziś proszę Cię byś dostrzec raczył
Że spojrzeć nie znaczy zobaczyć.
Że choć byś miał żelazne dłonie
To unieść nie oznacza donieść.
Że choć pogrążysz się w zadumie
To wiedzieć nie znaczy zrozumieć.
Że właśnie o tym milczą groby
Że dotknąć nie oznacza zdobyć.
20 listopada 2000 Mauritius
DOTYK TĘSKNOTY
Tęsknoty mnie ujarzmił dotyk
Musnął pamięcią tamtych ludzi
Których to czas na moment usnął
By właśnie we mnie się przebudzić.
Wybacz więc proszę tę bezczelność
(nie straszna mi żadna pokuta)
Że dziś przywracam nieśmiertelność
Tym bez których ciężko mi tutaj.
Nie dziś nie jutro nie pojutrze
Jeszcze na mnie nie pora
Jeszcze żyć się nauczę
Za tych co odeszli wczoraj.
Więc szukać wymówek nie pora
Przed życiem co stoi na skraju
Bo skoro tu byłem przedwczoraj
Tym bardziej też będę nazajutrz.
A kiedy zniknę za chmurą
W błękicie zanurzę się cały
To wiatr przywieje Ci pióro
Z mych skrzydeł śnieżnobiałych.
30 czerwca 2001 Brighton
CO PRZYWIEZIESZ?
Co przywieziesz z dalekiej podróży
Jakim wschodem Cię pejzaż zaskoczy
Gdy przed słońcem powieki wciąż mrużysz
Jakbyś słońcu bał spojrzeć się w oczy?
Co Ty możesz wiedzieć o biedzie
W szczęśliwą wpatrzony gwiazdę
Skoro pociąg Twój tam nie dojedzie
A jeżeli - to tylko przejazdem?
Skoro statek Twój tam nie dopłynie
Kołysząc się dumnie na falach
Bo ląd ten zwyczajnie ominie
Z pewnością - jak najdalej z dala?
Bo są takie miejsca na ziemi
Co się karmią cudzą nadzieją
A nam łatwiej jest się oszukiwać
Że ich nie ma, że nie istnieją.
Co Ty możesz wiedzieć o nędzy
Gdy samolot Twój tam nie doleci
Gdzie od dawna wstydzi się księżyc
Pełnym blaskiem nocą zaświecić?
Co przywieziesz z dalekiej podróży
Jakim wschodem Cię pejzaż zaskoczy
Gdy przed słońcem powieki wciąż mrużysz
Jakbyś słońcu bał spojrzeć się w oczy?
3 września 2001 Rejs po Nilu, Luxor, Egipt
TY SIĘ POJAWIASZ ...
Ty się pojawiasz w samą porę
By mi spod nóg usunąć kłodę
Każda pora jest dobra by przyjść
Każda dobra na to by odejść.
I z lekką pytasz mnie ironią
Trzymając się błękitnej strony
Czy gonię za tym co ulotne
Czy wieję przed nieuniknionym?
I na świętości wszystkie święte
Prawdę o szczęściu mym zaklinasz
Że ono dawno z gór już zeszło
I oczekuje mnie w dolinach.
I wtedy znów znajduję sens
Co się przeprosił z moim życiem
I trwam niezłomny pośród klęsk
Bo tak się dorasta do zwycięstw.
17 listopada 2001 Londyn
A ŻYŁO SIĘ PIĘKNIE
A żyło się pięknie się żyło
I było się na końcu świata
Gdzie ślady naszych wędrówek
Diabeł ogonem zamiatał.
Tańczyło się, ach jak tańczyło
Na stołach zmęczonych zastawą
Gdzie strach przed jutrem zagłuszał
Wrzask ludzi bijących mi brawo.
I miało się Ciebie się miało
Kochało w serdecznej podzięce
Że w życiu nic już lepszego
Nie mogło spotkać mnie więcej.
I piło się dużo się piło
Co przechodziło przez gardło
Toastem kolejnej kolejki
By życie w nas nie umarło.
Spało się słodko się spało
Wstawało z radosnym uśmiechem
Na przekór złośliwym tym plotkom
Co cudzym stawały się grzechem.
A żyło się pięknie się żyło
I było się na końcu świata
Gdzie ślady naszych wędrówek
Anioł skrzydłami zamiatał.
1 października 2001 pociąg Luxemburg - Bruksela
WYGNANIE CZŁOWIEKA MYŚLĄCEGO
Na sercu dzisiaj to nam leży
Rozsiane ziaren niepokojem
Że nauczyłeś ludzi wierzyć
I upominać się o swoje.
Ich strach już naszą siłą nie jest
Czego zaprawdę Bóg jest świadkiem
Boś Ty przywrócił im nadzieję
Którą się łamią jak opłatkiem.
Wynoś się więc z naszego świata
Bo jesteś persona non grata
Bo jesteś persona non grata!
Pozamykane
Furtki i wrota
Zaryglowane
Bramy i drzwi
Nikt nie zapyta
Cię nawet kto tam?
Gdy zakołaczesz
W bezsilności dni.
Kiedy z szeregu się wychylisz
Rozświetlić chcąc przyszłości mrok
Padnie komenda w jednej chwili
Baczność gówniarzu! - równaj krok.
Za horyzontem czy za miedzą
Czasami tu czasami tam
Są tacy co o Tobie wiedzą
O dużo więcej niż Ty sam.
10 czerwca 2002 Londyn
MODLITWA DOMODLONA
Tyle w nas wiary co niemocy
Nadziei - ile rozczarowań
Pozwól nam Panie w dzień powszedni
Prawdziwie ludzką twarz zachować.
Tyle pokory w nas co pychy
Słabości tyle co i siły
Wskaż nam dziś Panie drogę prostą
Wśród tych pokrętnych i zawiłych.
Przychodzimy stąd dokąd idziemy
Umęczeni mniej czy też bardziej
I jedynie to jedno wiemy
Że z tej drogi się skrótów nie znajdzie.
Tyle w nas prawdy co obłudy
Upadków tyle ile wzlotów
Spraw Panie by na rejs ostatni
Każdy w godzinie swej był gotów.
Tyle odwagi w nas co strachu
I klęsk sromotnych co i zwycięstw
Wybaw nas Panie od nas samych
Skoro nie umie tego życie.
8 września 2002 Londyn
DROGA BEZ DROGOWSKAZÓW
Przez losu scenę w życia teatrze
Najdłuższą drogą w pejzaż kroczę
Bo dróg na skróty nie uświadczę
Tam gdzie naprawdę warto dotrzeć.
I nie potrzeba mi suflera
Co wie, że sława bywa zwidem
Gdy wiem zaprawdę tu i teraz
Gdzie po co i do kogo idę.
Lecz są miejsca w tej scenografii
Co rozum przywykła nam mącić
Do których nie sposób jest trafić
Bo można tam tylko zabłądzić.
Gdy droga urwie się za progiem
Mostu - to most za sobą spalę
I wybuduję własną drogę
Bym po niej mógł podążać dalej.
I wiem, że dojdę tam gdzie chcę
Choćby świat trwał w pijanym widzie
Bo nim się znajdziesz w mlecznej mgle
To musisz wiedzieć dokąd idziesz.
Nigdy za późno na naukę
Więc tak siedzicie i patrzycie
Czy życie naśladuje sztukę
Czy sztuka naśladuje życie?
8 marca 2003 Londyn
CUKIER I SÓL
Mam taką pewność nieodpartą
Choć żadna miara jej nie zmierzy
Że mimo wszystko zawsze warto
Pomimo wszystko iść i wierzyć.
Bo jest granica ta, a za nią
Czas nie da życiu w próżnię chybić
I dzień okaże się przystanią
Do której warto będzie przybić.
A czasu naturą jest mijać
Choćby i wbrew własnej woli
W świecie marchewki i kija
Cukru i soli.
Na zwichrowanej życia osi
Co wciąż się złamać jest gotowa
Nikt nie doczeka się przeprosin
Za to co jemu los zgotował.
I niech się słowo samo rzeknie
Że droga żmudna i daleka
Lecz kiedy kiedyś raz uciekniesz
To będziesz zawsze już uciekał.
31 marca 2003 pociąg Gdynia - Warszawa
PRZEMYŚLENIA NIEDOSZŁEGO PEGAZA
Wiary w człowieka nie osłodzi
Prawda wyrwana z życia tomów
Że jeśli ktoś mi nie zaszkodził
To chyba już tym samym pomógł.
I że z wartości tych wewnętrznych
Jutro jedynie się ostanie
To co jak pies z talerza zliżę
Na podwieczorek ze śniadaniem.
Bo moja wiara wciąż za mała
Bo już przegrała to i owo
Więc kiedy się ją dostrzec staram
Stać muszę z opuszczoną głową.
I choćbym nawet był Pegazem
(Jakże prawdziwa to ironia)
Znajdą się wiem! - za każdym razem
Życzliwi, co mnie zrobią w konia.
17 czerwca 2004 Morze Śródziemne
Sycylia - Neapol
LIST DO CIEMNEJ STRONY CZŁOWIEKA
Wciąż błąkasz się jak obłąkany
Wszędzie się dopatrując zmowy
Dla Ciebie świat - gumowe ściany
W zakładzie dla normalnie zdrowych.
Los to przeszłości jest pokuta
Którą się z nikim nie podzielisz
Więc w swoich zacznij chodzić butach
I w swojej budzić się pościeli.
Jad nienawiści przestań sączyć
Bo to nie moja przecież wina
Że Twój banalny świat się kończy
Gdzie mój dopiero się zaczyna.
Nie bądź więc pomnożonym zerem
Co przezroczystą daje sumę
Rujnując podłym charakterem
Co ja stworzyłem tu rozumem.
Nic nas od siebie nie wybawi
Zanim nie spełnię dni w Zenicie
Ja Ciebie znoszę, gdy się zjawisz
Ty siebie musisz całe życie.
17 lipca 2004 Londyn
REFLEKSY ŚMIERCI
Refleksy śmierci do kolekcji
Lekcji w przytułku dla wariatów
Zdołały mnie do dni przytwierdzić
Gdzie nie złorzeczy się już światu.
I gdy się on pod górę stacza
By wreszcie zdobyć szczyt doliny
Ja wciąż pamiętam lecz, wybaczam
Skutki, co zrodził czas przyczyny.
Bo wreszcie pojąłem mój Boże
Że ból swój ze sobą ja wożę
I że uciec mi nadaremno
Bo gdzie ja, tam i ból mój jest ze mną.
I tylko staromodna wiara
Pytaniem tym się ze mną drażni
Czy można bardziej się ukarać
Niż brakiem dawnej wyobraźni?
Niech więc to dziś na cud zakrawa
A życie przecież cudów łaknie
Że miłość mogę wciąż rozdawać
I nigdy mi jej nie zabraknie.
8 stycznia 2005 Lanzarote Wyspy Kanaryjskie
POJMOWANIE
Czas poniewczasie bywa świadkiem
Mając na względzie dni dzisiejsze
Że pojmujemy nie przypadkiem
To co jest w życiu najważniejsze.
Bo chyba po to istniejemy
By ład wprowadzać w myśli zamęt
I rozwiązywać swe problemy
Nim zechcą się rozwiązać same.
I gdy nadchodzi katastrofa
To znaleźć trzeba sto powodów
By przed nadzieją się nie cofać
Tylko po szczęście gnać do przodu.
Znaleźć nie znaczy przestać szukać
Zanim nas życie snem nie zmorzy
Więc do Twych drzwi wciąż będę pukał
Z nadzieją, że mi je otworzysz.
7 maja 2005 Praga
MOJE NIEBO
Codziennie szukam się w tłumie
Gdy błądzę do celu jak pijak
I wiem, że bez Ciebie nie umiem
Żyć bez tego, co mnie zabija.
Ale dziękuję z całych sił
Że przytrafiłaś się poecie
Bo dałaś mi skrzydła bym się wzbił
Lecz jakże bez nieba mam wzlecieć?
Na kolanach przed Tobą więc stoję
Wstać się boję i pójść w paszczę świata
Bo mi zdaje się ukochana
Że bez Ciebie i drogi Bóg zatarł.
15 czerwca 2005 Gdów
ODYS XXI WIEKU
Stoję gotów do powrotu
Bo już mnie nie cieszy złoto
Chociaż nie wiem sam dlaczego
Jakoś wracać nie mam dokąd.
Czy ta wyspa tam w oddali
Opisana w sennych listach
To mój dom co mnie przywita
Czy kolejna pusta przystań?
Co tak we mnie się wydziera
Gdy umieram w cieniu świata?
Czy to może Ty mój Boże
Albo nie daj Boże szatan?
Nie dojadę, nie dobiegnę
Nie dolecę, nie dopłynę
Wiem, że gdzieś po drodze legnę
Lecz nie zginę, wiem nie zginę!
Trudno temu jest zaprzeczać
Że ta podróż, dar od losu
Mnie człowieka - uczłowiecza
Obdzierając z szat patosu.
Wokół łez słonawe wody
Można morze łez wypłakać
Widać jaki ze mnie Odys
Taka będzie też Itaka.
1 stycznia 2006 Płock
DZIĘKUJĘ, ŻE JESTEŚ
dedykuję żonie Basi
Ptak żaden się fruwać nie stara
Rozpościera skrzydła i frunie
Gdy niebo nad nami to wiara
W turyńskim odbita całunie.
I ryby nikt pływać nie uczył
Po prostu pływa jak ryba
A cień się za nami wciąż włóczy
Bo widać polubił nas chyba.
Patrzeć nie znaczy widzieć
Widzieć nie znaczy dostrzec
Że w życiu o to idzie
By było jak najprostsze.
A strumień przepływa jak rzeka
Sam z siebie on płynąć tak umie
A ja tu przy Tobie poczekam
Aż świat ten choć trochę zrozumiem.
Kwitną też kwiaty, choć kwiatom
Nikt wiedzy nie wpoił w tym względzie
A ja dziś dziękuję Ci za to,
Że byłaś, że jesteś. Że będziesz.
5 stycznia 2006 Płock
DLA CLAUDII
dedykuję córce
Tak nie tęskniłem nigdy za nikim
Jakby mi sól ktoś sypał na ranę
Gdy nie kto inny jak Myszka Mikki
Jest dziś najlepszym Twoim kompanem.
Bo nie kto inny jak Kaczor Donald
Zawsze córuś o Tobie pamiętał
Kiedy pocztówka w biegu skreślona
Ma przypominać o mnie na święta.
Przepraszam za to, że małym sprawom
Nadałem dużych znaczeń niemądrze
Bo skądże siedząc nad zimną kawą
Przyszło do głowy mi żeby zmądrzeć?
Błądzą myśli po głowie
Lecz pytanie zostaje
Czy Ci bajkę opowiem
Zanim wyrośniesz z bajek?
9 stycznia 2006 Warszawa
UCZŁOWIECZANIE ANIOŁA STRÓŻA
Aniele Stróżu mój bo czyj?
Ty blisko bądź o każdej porze
Jak przyjdzie pić, to ze mną pij
Aż się na ludzi znów otworzę.
Jak trzeba walczyć, w mordę daj
Nim rozgrzeszenie da spowiednik
Za cały utracony raj
Za piekło naszych dni powszednich.
Jak zechcesz drwić, to ze mnie drwij
Bo to mej dumy nie uraża
Ale obiecaj proszę, że
Powstrzymasz się od wszelkich kazań.
Bo chyba dzisiaj Trójca Święta
Sprawami Nieba jest zajęta
I jakbyś bardzo się nie starał
To trudno w miejscach dwóch być na raz.
Jak trzeba płakać, nie szczędź łez
Które na świat wydają oczy
Bo w łzach tych prawda o nas jest
Którą się można zauroczyć.
Jak przyjdzie śmiać się, to się śmiej
I nie myśl co się zdarzy potem
Bo chyba tak jest znacznie lżej
Wnosić swe krzyże na Golgotę.
Jak trzeba kochać, kochaj tak,
Wśród pospolitych krętych dróg,
Że na to dziś przykładów brak
By ktoś tak kiedyś kochać mógł.
14 stycznia 2006 Płock
OSWAJANIE KLEPSYDRY
Gdy na niebieskie ruszę szlaki
Mając w pamięci zapach trawy
Czy będę zawsze mógł być takim,
Jakim sam sobie wszedłem w nawyk?
I czy dowiem się prawdy o sobie
Nim klepsydra przesypie mój piasek
Bo na wilgoć tu nie mam co liczyć
Co ten piach zatrzymałaby czasem.
Jak tu nie stronić od ironii
Gdy się wciąż uczę grać w tej sztuce
Gdzie bycie kimś przez własne dzieje
To mieć świadomość kim się nie jest.
Ile zdziwień mi jeszcze zostało
Czy zbyt mało, czy tylko tych parę
Zanim ugnę się niczym gałąź
Pod owoców własnych ciężarem?
A przeszłość za mną się włóczy
Jakby nie znała nikogo
Muszę ją widać nauczyć
Jak własną podąża się drogą.
26 stycznia 2006 Zell am See - Austria
NAJWCZEŚNIEJ PÓŹNIEJ
Gdy napatoczy się przed oczy
Lustro co wzgardzi twym odbiciem
Ty się pudrować nie zaczynaj
Lecz sobie rękę podaj z życiem.
Bo czas załatać już tę próżnię
Życiem, co szuka własnej puenty
I nie mów, że najwcześniej później
Bo teraz jesteś zbyt zajęty.
Sam dobrze wiesz bywało różnie
Więc czas przeprosić czas za wczoraj
Lecz proszę, nie najwcześniej później
Bo na to dziś najlepsza pora.
A kiedy raz się już odważysz
Na prawdę co stroniłeś od niej
To wszystkich pozbądź się bagaży
Bo tak się idzie najwygodniej.
24 luty 2006 Berlin
MÓWIĆ DO RZECZY
Gdy przed siebie śmiało kroczę
Jakbym zbłądzić się już nie bał
Wiem, że trudno wszędzie dotrzeć
Lecz próbować zawsze trzeba.
I gdy własne ślady tropię
Przez pejzaże zbyt bolesne
Wiem, że właśnie to, co robię
Świadczy o tym, kim nie jestem.
Bycie żywym, moje szczęście
Dziś po stokroć uwydatnia
Bo gdzie życie, tam nadzieja
Zwykła zbierać się ostatnia.
Kiedy chcę przechytrzyć trwogę
Aby poczuć się znów silnym
Wiem, że szczęście znaleźć mogę
Na poboczu pośród innych.
Ale trudno mi zaprzeczyć
Gdy się nie da dłużej łudzić
Że gdy mówię coś do rzeczy
Bardziej wolałbym do ludzi.
25 marca 2006 Wisła
MĄDRZE SIĘ ŻYŁO ...
Mądrze się żyło
Że się nie kradło co popadło
Bo w coś się miało jakąś wiarę
Kiedy podarte prześcieradło
Z knebla zmieniało się w transparent.
Mądrze się żyło
Że się wierzyło w jakąś miłość
Co odnalazła szczęście w dzieciach
Zanim się później ją straciło
Aby się mogła spełnić trzecia.
I czasem tylko żałuję tych grzechów
Nie popełnionych jedynie z pośpiechu.
Mądrze się żyło
Choć się zdarzyło zalać ryło
Dom Perignon - chociaż pod śledzia
Tak, by nad ranem rzeczy siłą
Za co się piło nikt nie wiedział.
Mądrze się żyło
Choć nie klaskało się zakałom
Swój sprzeciw wyrażając szczerze
Gdy w tamtych czasach wypadało
Od braw na dłoniach mieć pęcherze.
Mądrze się żyło
Choć się od święta przypałętał
Czas co z nadziei mojej szydził
Nim go rozwiała taka puenta
Której nie muszę się dziś wstydzić.
8 kwietnia 2006 Paryż
OBIETNICA
Gdy mnie przygniecie stos rachunków
Za życie co się głaskać nie da
To ostatnią deskę ratunku
Bez wahania wezmę i sprzedam.
I choćbym się na nogach słaniał
To spłacę dług i za to ręczę
Że na zadania wysokości
Stanę - choćby i nawet z klęczek.
I pójdę własne gniazdo uwić
Gdzie wszyscy wiedzą dookoła
Że o człowieku więcej mówi
To co przemilczeć jakoś zdołał.
Dzisiaj więc toast wznoszę do dna
Za nasz horyzont co się kurczy
Za to by tutaj nikt z osobna
Nie był pokutą daną Stwórcy.
20 kwietnia 2006 Rzym
KARA W NAGRODZIE
Oszczędź mi proszę takiej chwili
Kiedy przestanę się już mylić
I chociaż będę dalej kroczył
To nic mnie więcej nie zaskoczy.
Jakby się bliżej przyjrzeć temu
To ileż prawdy jest w tym żarcie
Że jeśli nie ma ktoś problemów
To zawsze sobie jakieś znajdzie.
W nieustannej podróży
Wiele pytań mnie trapi
I aż strach oczy zmrużyć
By czegoś nie przegapić.
Ty mnie już nie ucz tylko naucz
Bym wiedzę zgłębił tę pomału
Bo cóż mi z tego, że coś umiem
Gdy nie chcę wiedzieć lecz zrozumieć.
Siebie samego nie okłamię
Przez życie krocząc jak przechodzień
Gdzie nazbyt często tak jak dla mnie
Kara ukryta jest w nagrodzie.
22 kwietnia 2006 Watykan
ZŁODZIEJ
Ty samym sobą zawód sprawiasz
Kiedy tak błąkasz się bezsilny
Gdy bycie sobą nie zostawia
Miejsca na to by być kimś innym.
Ja Cię do życia nie przebudzę
I nie wyleczę z tych urojeń
Że jest bogatym być za cudze
Łatwiej niż biednym być za swoje.
A ciężko lekko żyć, gdy pragniesz
Dostać to za coś nie zapłacił
Bo ten kto sobie szansę kradnie
Ten się już nigdy nie wzbogaci.
Lecz wierzę, że się zdołasz podnieść
I mam nadzieję, że zmądrzejesz
Bo z dwojga lepiej żebrać godnie
Niż pospolitym być złodziejem.
1 maja 2006 Siena Toskania
DZIŚ NIE MUSZĘ JUŻ BYĆ ...
Pogrążony w płytkiej zadumie
Bo mam rozum tylko człowieczy
Żadnym zdaniem wyrazić nie umiem
Wszechobecnej istoty wszechrzeczy.
Ale czuję, że szczęście mi sprzyja
Za co wdzięczny jestem stokrotnie
Bo w tej drodze to ja życie mijam
Chociaż mogło się zdarzyć odwrotnie.
Już przestałem się starać za bardzo
Pogubiłem przyjaciół w kolegach
No bo ludzie zazwyczaj tym gardzą
O co sami nie muszą zabiegać.
Dziś nie muszę już być skoro jestem
A tak żyje się mądrzej i prościej
Więc na cudzą nie wkradam się przestrzeń
Choć by była otwarta na oścież.
4 maja 2006 Florencja